Darwinowska teoria ewolucji opiera się na poglądzie, iż gatunki wyewoluowały do swoich obecnych form wskutek doboru naturalnego, czyli potrzeby przystosowywania się do istniejących warunków w celu przetrwania. Jeśli jakaś cecha danego gatunku nie sprzyja przetrwaniu i nie pełni żadnej roli w takim dążeniu, po prostu nie może zaistnieć. Niemniej jednak, sam Darwin nie dostrzegał takiego celu w pięknie świata i dowodził, że ostatecznie istnieje ono wyłącznie dla siebie samego. Innymi słowy, nie uznawał za konieczne łączenia estetyki z potrzebą przetrwania. Wierzył, iż zwierzęta potrafią docenić piękno jako takie. Postulował, że ornamentacja zwierząt wyewoluowała w odrębnym procesie zwanym przez niego doborem płciowym, w którym samice wybierają najbardziej pociągających samców zgodnie ze swoim subiektywnym kanonem piękna, skutkiem czego samce wyewoluowały w dążeniu do tego kanonu bez względu na związane z tym koszty. Postulował tym samym istnienie wysokiego poziomu wyrafinowania poznawczego u zwierząt – idei, która nie cieszyła się popularnością w jego czasach, lecz zaczyna zdobywać szersze uznanie dopiero obecnie.
Mimo iż współcześni teoretycy ewolucji zasadniczo odrzucają ów aspekt poglądów Darwina, próbując zredukować piękno natury, które emanuje z jakiegokolwiek gatunku, do zaledwie oznak dobrego zdrowia, ostateczny werdykt w tej sprawie jeszcze nie zapadł. Co więcej, całkiem możliwe, że tak, jak z powodu istnienia nieodkrytych jeszcze równań nastąpił ewolucyjny rozwój matematyki – co brzmi nieco jak idea platońska – nasza wrażliwość estetyczna rozwinęła się, ponieważ piękno istnieje obiektywnie i powszechnie, a równocześnie znajduje się w spojrzeniu postrzegającego, któremu postanawia ujawnić się ono jako Piękna Rzeczywistość.
Choć walka o byt może zmuszać do przystosowania, aby przetrwać na świecie, na którym – używając frazy ze świętych tekstów hinduskich – „jedna istota jest pożywieniem drugiej”, piękno może również doprowadzić do materialnej śmierci. Gdy przykuje ono naszą uwagę, możemy zapomnieć o przetrwaniu. Kiedy jednak takie piękno przyjmuje postać rozumnej miłości, często uznaje się, iż taka „śmierć” poprzez poświęcenie skutkuje czystym zyskiem, który nadaje życiu znaczenie i głośno przemawia do nas o życiu pozabiologicznym powstałym na fundamentach sensu, w przeciwieństwie do ograniczonego i ostatecznie bezsensownego organizmu biologicznego.
Słusznie jest pytać, czy nasz zachwyt pięknem świata przyrody wywarł wpływ na system wierzeń zwanych religią. Z drugiej strony, dążąc do przekazania słowami idei Boga jako doskonałego obiektu miłości, sakralne teksty Hindusów zwróciły się ku pięknu natury, będącej pewnym odzwierciedleniem Najwyższego – i opisały jego najbardziej zachwycającą formę przymiotami naturalnego piękna, które pojawia się w rozkwicie młodości. Siła piękna, wystarczająco potężna, by zmusić nas do rezygnacji z walki o materialne przetrwanie, przemawia do nas ze wspomnianych dzieł, wskazując na możliwość istnienia uosobienia piękna, które przekracza śmierć i nadaje sens życiu. Ową osobą jest nastolatek Kryszna – Jogeśwara, widziany subiektywnie oczami największej joginki – Radhy. Niechaj obdarzy nas ona taką wizją, abyśmy na tym świecie mogli działać rozważnie, rozkwitać i ostatecznie przetrwać, doświadczając całkowitego zdumienia na widok fundamentalnego piękna istniejącego samoistnie i dla siebie samego. Ucząc nas tym samym czegoś, co jak przyznał Darwin, niezupełnie pasuje do jego skądinąd ponurej i niestosownej – bez względu na to, czy prawdziwej, czy też nieprawdziwej – teorii doboru naturalnego.
[4.02.2019]